- Co ty tutaj do cholery robisz?!- krzyknęłam ściszonym
głosem, żeby nie obudzić rodziców.
- Nina.. Ja – spuścił głowę – przepraszam
- I co? Myślisz sobie, że za każdym razem powiesz
przepraszam i to wystarczy?
- Ale Nina.. – zaczął ale mu przerwałam.
- Lucas, zostawiłeś mnie samą w środku lasu! – krzyknęłam nie
mogąc utrzymać w sobie tych wszystkich emocji.
- Ty nic nie rozumiesz. – powiedział podchodząc do mnie.
- To może mi łaskawie wyjaśnisz. – przesunął się jeszcze
bardziej, trzymając się za prawą skroń. Po chwili oświetliło go światło mojej lampki
i wtedy zauważyłam, że krwawił.
- Boże, co Ci się stało? – powiedziałam przerażona, przykładając
swoją rękę do jego i odsuwając aby móc obejrzeć ranę.
- To nic. – powiedział.
- Jak nic? Ty krwawisz.
- To może mnie opatrzysz. – powiedział z zadziornym
uśmiechem, wpatrując się we mnie. Po raz kolejny wrócił stary Lucas. Chwyciłam
go za rękę i pociągnęłam w stronę łazienki, po czym posadziłam na toalecie.
- Siedź tu i się nie ruszaj. Zaraz przyjdę. – powiedziałam stanowczo.
Zeszłam na dół i zaczęłam szukać apteczki. Nigdzie jej nie ma. Kurde. Weszłam
do sypialni rodziców.
- Mamo gdzie jest apteczka?- powiedziałam szeptem żeby nie
obudzić taty.
- A co się stało?
- Nic poważnego, rozcięłam sobie palca nożyczkami.
- A co ty robisz w nocy z nożyczkami.
- Kończę plakat na jutro do szkoły.
- Jest w kuchni. Musisz bardziej uważać.
- Wierzysz w to? – zapytałam wychodząc. Weszłam do kuchni,
znalazłam apteczkę i po chwili byłam z powrotem w łazience.
- Jakby to było coś poważniejszego już bym umarł. –
uśmiechnął się zadziornie.
- Wcale nie muszę Ci pomagać.
- Ale mimo wszystko chcesz.- Spojrzał na mnie. Nic się nie
odezwałam. Miał rację. Nie umiem się na niego gniewać. Otworzyłam apteczkę i
wyjęłam wodę utlenioną.
- Tylko nie krzycz. Nie chce mieć problemów z rodzicami. –
Pokiwał potwierdzająco głową. Podeszłam do niego i polałam wodą jego skroń.
Obserwowałam jak biała piana zaczyna wypływać z rany. Powtórzyłam czynność dwa
razy a Lucas cały czas się we mnie wpatrywał. Podeszłam z powrotem do apteczki,
odłożyłam wodę utlenioną a wzięłam gazę i wielki plaster. Zastanawiałam się nad
bandażem ale z owiniętą dookoła głową wyglądałby jak dureń. W sumie nim jest.
Podeszłam do niego i kontynuowałam.
- Gotowe. – powiedziałam po chwili. Lucas spojrzał na mnie
po czym przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam mu na kolanach okrakiem.
- Przepraszam – powiedziała patrząc mi w oczy. – Wybaczysz mi?
– pokiwałam twierdząco głową, po czym zaczęłam schodzić z jego kolan.
- O nie tak szybko koleżanko. – powiedział dociskając mnie
do siebie. –Muszę Ci to wszystko jakoś wynagrodzić. –Serce zaczęło walić mi jak
oszalałe. Lucas spojrzał mi głęboko w oczy po czym zaczął przybliżać się twarzą
do mnie. Zanim dotarło do mnie co zaraz ma się stać on przyłożył swoje usta do
moich. Po chwili zdziwienia wszystkie emocje w środku puściły i przyciągnęłam go jeszcze bliżej swojej
twarzy trzymając dłonie na jego policzkach. Jego język momentalnie wdarł się do
środka prowadząc walkę z moim językiem. Przesunęłam ręce na jego włosy
ciągnąc za ich końcówki. Po chwili odsunęliśmy
się od siebie ciężko dysząc. Zdziwiona tym co się przed chwilą stało
zgramoliłam się z jego kolan. Podeszłam do apteczki i zamknęłam ją.
- To było niezłe- powiedział Lucas patrząc na mnie. Wzięłam
apteczkę i zeszłam na dół do kuchni. Odłożyłam ją na miejsce i wróciłam na
górę. Zastałam Lucasa leżącego na moim łóżku. Byłam strasznie zmęczona ale nie
miałam zamiaru siadać koło niego. Udałam się więc w stronę fotela i usiadłam na
nim.
- No chodź do mnie. – powiedział pokazując miejsce koło
siebie.
- Nie mam zamiaru.
- Przed chwilą miałaś całkowicie inne nastawienie do mnie. –
powiedział uśmiechając się zadziornie.
- Jesteś niemożliwy.
- Już to kiedyś słyszałem
- Co ty nie powiesz? Mógłbyś łaskawie już sobie iść? Jestem
zmęczona.
- No to chodź tu, ja nie gryzę. – powiedział pokazując
jeszcze raz miejsce koło siebie. Przygryzłam wargę, zastanawiając się czy do
niego podejść. Po chwili namysłu wstałam i podeszłam do łóżka, po czym
położyłam się na samym skraju.
- Po raz kolejny mówię, że nie gryzę. – westchnął przyciągając
mnie do siebie.
- Dobra, jestem strasznie zmęczona i chce iść spać. Czy
mógłbyś mi to umożliwić?
- A czy ja coś Ci robię? – spojrzał na mnie zdziwiony.
Westchnęłam i odwróciłam się do niego tyłem, wsłuchując się w jego równomierny
oddech usnęłam.
Lucas’ POV.
Jest piękna kiedy śpi. Strasznie mnie denerwuje, sam nie
wiem czym. Tak po prostu. Na początku próbowałem ją odrzucić od siebie, zrazić
do mnie. Ale mimo wszystko nie potrafię o niej zapomnieć. Czuje się źle kiedy
nie ma jej w pobliżu. Jest mi dobrze blisko niej. Jak ją zobaczyłem… to było
jak uderzenie pięścią w brzuch… Bolesne ale równocześnie przyjemnie. Spojrzałem
na nią, po czym pocałowałem ją w czoło. Podszedłem do okna, przełożyłem nogi i
zeskoczyłem na dach garażu a potem na ziemie. Biegnąc w stronę lasu zerwałem
opatrunek. Po ranie nie było ani śladu. To jest plus tego, czym jestem. Ten
dupek musi za to zapłacić. Nie zostawię tak tego.
Nina’s POV.
Przebudziłam się nad ranem i zobaczyłam wolne miejsce koło
siebie. To było naprawdę czy mi się przyśniło?
Mam nadzieję, że to drugie. Zeszłam z łóżka, podeszłam do szafy i
wyjęłam ubranie. Ubrałam się, pomalowałam, rozczesałam włosy i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zaczęłam sobie
robić śniadanie.
- Nina? Już wstałaś?
- Nie mamo widzisz mojego ducha. – powiedziałam sarkastycznie.
- Oj tam. Pokaż tego swojego palca.
Fuck..
- Yyyyy mamo, to nic takiego, praktycznie nie ma śladu.
- Pokaż.
- Ale naprawdę…
- Nina – powiedziała groźnym głosem.
- No dobra. – wystawiłam jej wskazującego palca. Wzięła go w
swoje palce i zaczęła oglądać.
- Rzeczywiście nic nie ma – spojrzała na mnie podejrzliwie.
- mówiłam. Posmarowałam go dobrą maścią i owinęłam na noc. I
widzisz nie ma śladu. – Uśmiechnęłam się do niej uradowana, ale tak naprawdę
byłam posrana ze strachu. Przyjrzała mi się dokładnie.
- Ok. – odpowiedziała. Ufff… Przeżyłam. Dokończyłam robić
sobie śniadanie, po czym je zjadłam, wzięłam torbę i wyszłam na przystanek.
- Cześć Nina. – powiedział Jeremi przytulając mnie.
- Hej.
- To prawda, że kręcisz z tym nowym? Jak mu tam, Lucas? –zapytał
a mi serce zaczęło walić jak nie wiem co.
- Tak, Lucas. Ale nie kręcę z nim, proszę Cię.
- Ludzie gadają co innego.
- Wierzysz ludziom czy mi Jeremi? – zdenerwowałam się.
- Oczywiście, że tobie. Po prostu chciałem to wyjaśnić.
Wiem, że o wszystkim mi zawsze mówisz.
Bo mówisz, prawda?
- Oczywiście. – Skłamałam. Ale nie musi o wszystkim
wiedzieć. Wiem, że to nie właściwe bo jest moim przyjacielem, ale ja sama nie
wiem co jest pomiędzy mną a Lucasem. Chyba nie ma nic…
_____________________________________________
Na następny rozdział musicie troszeczkę poczekać (3 tygodnie), ponieważ wyjeżdżam na wakacje. Może uda mi się w międzyczasie coś dodać ale nic nie obiecuje. :)